żarówka - ikona

Dobrze byłoby pisać, bo się lubi, umie i jeszcze się na tym zarabia. Ale pisać, bo chce się na tym zarobić, to raczej dość niepokojący objaw.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj

… Oto mamy jedną z najwyżej punktowanych fotografii na forum, z komentarzami typu: „Fota kicha, ale modelka rewela” – w tłumaczeniu: fotografia bez żadnych walorów estetycznych, natomiast pani pozująca bardzo ładna (najczęściej jest to rodzaj fotografii, w których stosunek procentowy odzieży do samej modelki wynosi 0 do 100).
Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat

29 lipca. Z kroniki „Nowej Reformy”: „Wczoraj o godz. 9 rano zdarzył się na dworcu towarowym podczas ładowania amunicji straszny wypadek. Przy przenoszeniu do samochodu paczek z pociskami, jeden granat wysunął się i upadł obok najbliżej stojących. Trzech żołnierzy zostało całkiem rozerwanych, dwóch ciężko, a trzech lekko rannych”.
Krzysztof Jakubowski, Kalendarium krakowskie. Lipiec-sierpień 1920

Tadeusz Łomnicki jako Błazen w Wieczorze Trzech Króli, przez Bronisława Dąbrowskiego wyreżyserowanym i w roku 1948 wystawionym na dziedzińcu Zamku Wawelskiego, przy setkach świec, w blasku łuczyw. I którejś nocy, nagle, w środku jednej z wielu piosenek Błazenka – coś z zewnątrz wtrąca się do akcji. Niezapowiedziana wizyta gościa spoza szekspirowskiej fikcji, potężnego gościa z realności. Dzwony. Głęboki głos dzwonów nad dziedzińcem.
Paweł Głowacki, Przesuwanie ostatniej kropki

Pisze się, bo nic innego się nie umie. Tak jest w mojej sytuacji – z trudem to robię, ale to jest i tak jedyna rzecz, którą potrafię. Po prostu władam językiem polskim w piśmie, a i to, szczerze mówiąc, bez przecinków.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj

Mogłabym przypomnieć, że napisałeś: „Dajcie spokój i nie miejcie złudzeń: ja wiem o was wszystko, wy o mnie nic. To mnie wybitnie uspokaja”.
Kinga Strzelecka-Pilch, Nie chcieliśmy lepiej

Tu zawsze warto się zjawić, najlepiej – płynąc Wisłą. Dziś możesz tu zrobić sobie zdjęcie niemal takie jak przed stu laty – a jednak inne…
Krzysztof Jakubowski, Warownia na tynieckiej skale, Kraków nieodkryty

Kto myślał, że fotograf to taki zawód, w którym, po pierwsze, nic się nie robi, po drugie – jak już się robi, to wyłącznie w towarzystwie młodych i pięknych dam, po trzecie – coś tam wprawdzie się robi, ale przyjemna to praca – bo bez żadnych moralnych dylematów, jest jak dziecko we mgle.
Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat

28 lipca. „Czas” przytoczył fragment tekstu z „Gazety Lwowskiej”: „Przez Lwów przeciągają codziennie mniejsze i większe grupy jeńców bolszewickich. Wygląd ich zwraca powszechną uwagę. Obdarci, noszą na sobie łachmany wszelkich mundurów, wśród których widzi się nierzadko dawne pruskie. Charakterystyczny klekot drewnianych bucików robi wrażenie, jakby szła grupa Chińczyków”.
Krzysztof Jakubowski, Kalendarium krakowskie. Lipiec-sierpień 1920

Tydzień przed premierą – Lear upadł za kulisami. I tyle. Kropka. Ocalało niewiele. Zdjęcia, cudze słowa, krótki film. I cały „Król Lear” Szekspira. Koniec. Druk już zamknięty. To znaczy – otwarty. Wystarczy tylko zacząć opowiadać sobie rolę-widmo, na początku przesuwając kropkę w prawo. Łomnicki wstaje, otrzepuje spodnie, chichoce. To był żart! Wchodzi na scenę, podnosi dłoń, zaczyna mówić. „Pora objawić nasz skrywany zamysł. / Gdzie mapa?”…
Paweł Głowacki, Przesuwanie ostatniej kropki

Snobizm nie produkuje wyłącznie samego zła. Ze snobizmu można dojść do czytania Tomasza Manna.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj

Zamknięci w domach – oglądamy. Zaległości, nowości, alternatywę, seriale z Netflixa. Do wyboru, do koloru. Przymusowa kwarantanna prowokuje zbliżenie do kina. Moje wybory są niepokorne. Sięgam po klasykę, powracam do starych, pięknych polskich seriali które oglądałem w dzieciństwie. W ten sposób obejrzałem Dom Jana Łomnickiego. To niedościgła lekcja historii o mnie. Tak, o mnie, bo ja, jak wszyscy, też jestem stąd, z kamienicy na Złotej, chociaż miała inną nazwę, była początkowo blokiem z wielkiej płyty, potem jeszcze czymś innym. Jestem z serialu Dom.
Łukasz Maciejewski, To nasz Dom (Uciecha z kina Wolność)

W jakiej sytuacji znajduje się fotograf, który po udanej, wedle siebie, sesji przy omawianiu zdjęć z modelką napotyka ten dziwny, uporczywy wzrok, ten niemy krzyk, te wewnętrzne spazmy, kiedy całe ciało w niewyrażonym słowami paroksyzmie zdaje się mówić: „A nie dałoby się tak ze trzy kilo mniej? I te parę pryszczy?”.
Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat

Jako dziecko od najmłodszych lat wychowywane wśród kotów nie mogłabym zacząć przygody z literaturą od książek, w których te nie grałyby głównej roli. Kocich historii było wiele, kotom wszak przygód nigdy nie brakowało. Najlepsze kocie bajki wymyślał tata – aż żal, że jeszcze wtedy nie potrafiłam pisać. Brygada kotów pilnujących sklepu pana Władka przed złodziejami mogłaby śmiało zostać bohaterem niejednej powieści przygodowej dla dzieci. 
Marta Gruszecka, Wielka odpowiedzialność za małego czytelnika

11 lipca. Notatka z „Nowej Reformy”: „Wczoraj wezwano pogotowie do Anny Burdyl, zamieszkałej przy ul. Zwierzynieckiej 17, służącej, którą chlebodawca pobił do nieprzytomności. Tego rodzaju pobicie ma miejsce już trzeci raz”.
Krzysztof Jakubowski, Kalendarium krakowskie. Lipiec-sierpień 1920

Z ulicy Senackiej pamiętam opowieści z dzieciństwa mrożące krew w żyłach.
Ewa Lipska, Miejsce, które mnie straszy, Kraków nieodkryty

Dla mnie pierwszy zawsze jest obraz. Obraz, który nie jest jakoś wymyślony, zaplanowany, ale natrętnie zjawia się pod czaszką.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj

Mogłabym napisać, że żałoba ma wiele etapów, że wyparcie miesza się z rozpaczą, rezygnacją, akceptacją, wyrzutami sumienia. Że noszę Twoje swetry. Że tak bardzo Ci dziękuję. Że mieszkaliśmy w Warszawie pod telewizją śniadaniową, a zachowaliśmy całkowitą prywatność. Że Twoja ulubiona piosenka Dawida Podsiadły to Dżins, a jej refren zaczyna się słowami: „A gdy wypuszczę cię z rąk…”. Że kiedy patrzę na Twoje okulary, które zostawiłeś na biurku… Że jestem wściekła na los. Że jestem wdzięczna losowi. Że nie zostawia się najlepszego kumpla.
Kinga Strzelecka-Pilch, Nie chcieliśmy lepiej

… aparat fotograficzny jest patriarchalny, gdyż:

– wynaleźli go faceci,

– faceci często tym urządzeniem fotografowali kobiety,

– fotografowali je często na golasa,

– fotografowali je na golasa, żeby się nimi zachwycać,

– jak nie na golasa, to też żeby się zachwycać,

– co gorsza, część kobiet też zaczęła fotografować kobiety, żeby się nimi zachwycano, czyli powieliła brzydki stereotyp.

Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat

Piękniejsza od dziecięcej wyobraźni może być tylko dziecięca literatura. Bo przecież to też wyobraźnia, tyle że spisana i ozdobiona kolorowym tuszem.
O prestiżową Nagrodę Żółtej Ciżemki 2020, laur przyznawany przez Bibliotekę i Miasto Kraków autorowi najbardziej oryginalnej i najciekawiej zilustrowanej książki dla dzieci, walczyło w tym roku ponad 130 tytułów. 
Marta Gruszecka, Wielka odpowiedzialność za małego czytelnika

2 lipca. „Polska trupa liliputów z Sosnowca przybędzie do Krakowa i wystąpi parę razy w Teatrze Bagatela. Widowiska te zainteresują bez wątpienia szerokie sfery dziatwy szkolnej, dla której będą miłą i ciekawą rozrywką” – zachęcał „IKC”.
Krzysztof Jakubowski, Kalendarium krakowskie. Lipiec-sierpień 1920

Witraż Wyspiańskiego a miłorząb. Wyobrażam sobie te ich rozmowy. Te nieme dialogi muszą być niezwykle interesujące.
Adam Zagajewski, Mapa starych drzew, Kraków nieodkryty