Poza Krakowem

Magdalena Miśka-Jackowska
Magdalena Miśka-Jackowska

Felieton z Drogi Mlecznej

Skoro te felietony będą się teraz nazywać „Poza Krakowem”, to zacznę od pewnej hiszpańskiej wyspy. Potem przejdę do Śląska, zahaczę o Kraków i skończymy w Warszawie. Jak zawsze.

Kiedy w Polsce jeszcze pączkowała wiosna (i wirusy), pojechałam szukać lata do Hiszpanii. Ale nie Hiszpanii kontynentalnej, a na Teneryfę, magiczną wyspę, o której mówi się, że jest częścią zaginionej Atlantydy. Miałam szczęście, bo mogłam unikać turystów jak ognia (bo wirusy) i dotrzeć do miejsc, o których nawet nie miałam pojęcia, że istnieją. I tak w towarzystwie hiszpańskich przyjaciół wspięłam się na wzgórza, aby zobaczyć niedostępne dla zwiedzających na co dzień największe obserwatorium słoneczne na świecie na Teide. Oczywiste w takich miejscach są pytania o to, czy jesteśmy we wszechświecie sami i mimo lekkiego wstydu musiałam je zadać. Zapewniono mnie, że na razie tak (ale wiadomo, wirusy). Obserwatorium rządzi Instytut Astrofizyki Wysp Kanaryjskich położony przy ulicy o wdzięcznej nazwie Droga Mleczna i bezcenny dla świata nauki. Odkryto tam, że Słońce bije, jak serce, co pięć minut!

Majewski robi filmy zupełnie nieoczywiste i wbrew logicznym przekazom, których domaga się komercyjne kino. Bo przecież sami nie jesteśmy logiczni.

Od razu pomyślałam o Lechu Majewskim. To było kilka lat temu, siedzieliśmy wtedy u niego w katowickim domu i rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób Śląsk przyciąga tylu znakomitych twórców sztuki, że mogą obok siebie mieszkać Kilar, Górecki, Majewski i inni? Pan Lech opowiadał mi wtedy długo o energii słonecznej, od której jesteśmy zależni niemal w 100 procentach. W Katowicach siedzimy nawet na gigantycznych jej pokładach, bo pod ziemią są zwęglone lasy. W tym można upatrywać jakiegoś niesamowitego oddziaływania na artystów, szczególnie muzyków. Czy gdyby dobrze poszukać w najlepszych orkiestrach na świecie, nie znaleźlibyśmy w każdej przynajmniej jednego absolwenta katowickiej uczelni?

Bardzo mi się ta teoria spodobała i została ze mną do tej pory, często też do niej wracam i rozmyślam, nie tylko pod kątem Śląska, ale i innych miejsc, w których jestem, żyję, pracuję. I próbuję coś kreować. Na Teide powiedzieli mi, że Słońce jest teraz bardzo ciche, żeby nie powiedzieć leniwe. Nie ma tam wielkich ruchów. Ale mogę przyjechać za pięć lat, pewnie będzie się coś działo. Oni są tam w stanie zobaczyć to na teleskopach, które przypominają z zewnątrz wielkie, białe bańki na mleko. Jaki wpływ ma na nas leniwe Słońce? Nie mogę przestać o tym myśleć!

W ostatnich dniach marca do kin wszedł nowy film Lecha Majewskiego. Grają John Malkovich, Josh Hartnett i dziewczyna Bonda – Bérénice Marlohe! Proszę nie przegapić Doliny Bogów nie tylko dlatego, że Lech Majewski jest chyba jedynym polskim reżyserem, który może zaprosić do współpracy t a k ą obsadę i oni będą przeszczęśliwi, że mogą u niego zagrać.

Dolina Bogów jest zmysłowym wyścigiem natury i cywilizacji, nad którymi świeci leniwe dziś Słońce. Majewski robi filmy zupełnie nieoczywiste i wbrew logicznym przekazom, których domaga się komercyjne kino. Bo przecież sami nie jesteśmy logiczni. Dlatego chcemy te filmy przeżywać i dlatego zagraniczne gwiazdy tak chętnie biorą udział w tych produkcjach, choć, jak mówi sam Lech Majewski, stawki, które mogą za to dostać, są raczej jałmużną w porównaniu z ich standardowym wynagrodzeniem.

Majewskiego najwięksi aktorzy świata podziwiają jako reżysera, ale też malarza, twórcę sztuk wizualnych i poetę, którego droga inspiracji szła od katowickiego wydziału Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i łódzkiej Szkoły Filmowej po najlepsze galerie w wielu krajach globu. Muzeum Narodowe w Krakowie pokazywało jego prace na retrospektywnej wystawie w 2011 roku.

Stara się robić rzeczy, w które wierzy i które wynikają z jego niebanalnej osobowości. W tym szaleństwie jest metoda, bo świat zna Majewskiego chyba lepiej niż my. Ale zawsze można zacząć, na przykład, od jego najnowszej „baśni dla dorosłych” czyli Doliny Bogów. Polecam nie tylko seans. Warszawa, poza uroczystą premierą z udziałem gwiazd, będzie proponować też spotkania z reżyserem. Jeśli ktoś się zastanawia, czy warto i jak wypadnie się na takim spotkaniu w konfrontacji z umysłem, który tworzy tak wielowarstwowe, pełne metafor filmy, już odpowiadam. Lech Majewski mówi o swojej sztuce po ludzku. I wspaniale ją wyjaśnia, sypiąc anegdotami. Aż chce się pytać! Ja zapytam o leniwe Słońce, jak tylko będę mieć taką możliwość.

Miesięcznik Kraków, kwiecień 2020 Tekst z miesięcznika „Kraków”, kwiecień 2020.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.