Poza Krakowem

Magdalena Miśka-Jackowska
Magdalena Miśka-Jackowska

Pożegnanie z bajką

W marcu po raz ostatni kursuję między Warszawą a Krakowem jako etatowy dziennikarz RMF Classic. Każda przygoda, nawet najpiękniejsza, kiedyś się musi skończyć. Dlatego wciąż pozostaje piękna.

Wynoszę z tych 15 lat pracy radiowej na kopcu Kościuszki, a od pewnego czasu także na warszawskim Powiślu, kilka niezwykle przydatnych portretów. I pewną mało przydatną umiejętność, ale o tym na koniec.

Jest takie amerykańskie powiedzenie, że muzykę w gruncie rzeczy możemy podzielić tylko na dwa gatunki: dobrą i złą. Andrzej Korzyński pisał zawsze dobrą, nawet jeśli przekraczał granicę stylów i ocierał się o kicz, z pełną premedytacją zresztą.

Te portrety to spotkania z ludźmi, których muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat i spersonalizowała się nagle w czyimś spojrzeniu czy uśmiechu. To bezcenne momenty. Dla mnie nawet obezwładniające, dlatego niejednokrotnie zamykały mi usta i zamiast dziennikarskich pytań fundowały zachwyt nastolatki, która spotkała idola. Moimi idolami byli jednak ludzie, których już dorosła miałam okazję nie tylko grać w radiu, ale też się z nimi spotykać. Grzegorz Turnau niech reprezentuje tu środowisko krakowskie. A Ennio Morricone położone znowu nie tak daleko od Warszawy… Włochy.

Zupełnie inaczej myśli się i mówi o muzyce artysty, którego spotkało się oko w oko. Te radiowe spotkania zostaną ze mną na całe życie i będą już zawsze miały wpływ na to, jak będę o muzyce myśleć i mówić, a to mówienie jest przecież moim sposobem na zarabianie pieniędzy, poza wielką przyjemnością oczywiście.

Układam sobie w głowie taki portret właśnie, złożony z tego, co wiedziałam wcześniej o kimś, i z tego, co zobaczyłam, gdy się spotkaliśmy. Jestem za to ogromnie wdzięczna, bo ukształtowała się tak moją wrażliwość.

Czy wszystkich wymarzonych bohaterów spotkałam? Nie. Z niektórymi nie zdążyłam porozmawiać, a niektórzy pozostawali tak blisko, że odnosiło się wrażenie, że to będzie zawsze możliwe.

Taki artysta właśnie świętuje w tym roku 80. urodziny. Urodził się 2 marca w Warszawie. Jest takie amerykańskie powiedzenie, że muzykę w gruncie rzeczy możemy podzielić na dwa gatunki: dobrą i złą. On pisał zawsze dobrą, nawet jeśli przekraczał granicę stylów i ocierał się o kicz, z pełną premedytacją zresztą.

Uczył się muzyki klasycznie, traktując ją z dużej litery, ale zawsze z fantazją. Jako jeden z pierwszych rozpoczął w muzyce filmowej eksperymenty z syntezatorami, z dużym zresztą powodzeniem. Szaleństwo i melodia nigdy u niego nie konkurowały ze sobą, jakoś potrafił je połączyć w duecie. Jest autorem wielu polskich piosenek, które mogłyby być dobrem narodowym, gdyby tylko dało się im jakoś przypiąć medal. Największą niespodzianką jest rozpiętość stylów – od Kochać Piotra Szczepanika po Mydełko Fa. Komponował przepięknie dla Andrzeja Wajdy, jego muzyka brzmi w Człowieku z żelaza, Polowaniu na muchyBrzezinie.

I to jemu zawdzięczamy magię Akademii Pana Kleksa, która trafiła ostatnio do niezwykłego, wydanego na świecie Słownika miejsc wyobrażonych. Duża radość, że potraktowano ją tak poważnie. Cały klimat filmów z Kleksem to urok piosenek, tak bajecznie prostych i tak ambitnych jednocześnie. Najlepszy dowód na to, że gdy muzyka jest dobra, potrafi zanucić ją i kilkulatek, ale dojrzały wykonawca zrobi z niej dzieło sztuki. No i wymyślił Franka Kimono!

Filmoteka Narodowa Instytut Audiowizualny poświęca w marcu sporo miejsca jubilatowi. Zaplanowano pokazy filmów, spotkania i koncerty w obu siedzibach instytucji, czyli przy Wałbrzyskiej i w legendarnym kinie Iluzjon. Bardzo się na nie cieszę. I mam nadzieję stanąć tam oko w oko z idolem – kompozytorem, pianistą, władcą mojej wyobraźni.

Z Andrzejem Korzyńskim.

Wszystkiego najlepszego, Panie Andrzeju! Życzy wierna fanka, która potrafi z pamięci wymienić kilkaset radiowych szyfrów oznaczających w muzycznej bazie RMF Classic poszczególne utwory, w tym i Pana muzykę. I choć pewnie już mi się ta umiejętność nie przyda, jestem dumna, że dzięki niej mogłam błyskawicznie powoływać do radiowego życia Meluzynę i wiele innych. Jak w bajce.

Miesięcznik Kraków, marzec 2020 Tekst z miesięcznika „Kraków”, marzec 2020.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.