Pasy pany

Jerzy Pilch
Jerzy Pilch

Sześć okien

Nie byliśmy umówieni, a jednak! Dwa dni po tym jak wprowadziłem się do Kielc (wygląda na to, że na stałe), pod stadion Korony zajechał perwersyjnie czarny jak kunsztowny makijaż wojenny Celtów, a i lekki jak kosiarka tnąca równo z trawą – autokar najnowszej.

Suzuki Arena. Uczę się tutejszego języka starą metodą: metodą mianowicie wkuwania słówek. Arena. Kto? Suzuki. Kto? Ściegiennego. Też Słowackiego, Sienkiewicza, Zapolskiej, Żeromskiego…. Żeromskiego raczej nie. Raczej nie dobrze. Dobrze jak Wielki Futbol. Wielcy futbolu losują. Jeszcze lepiej jak wchodzi tu literatura, ale – autora „Popiołów” mieć za patrona – lepiej zagrać samobójczo. Dawne pytanie: Co w erotycznej scenie w „Popiołach” dowodzi, że jest to scena erotyczna? Obecnie zastępuje nowocześniejsza fraza: Znajdź w tekście fragmenty, które toczą się w lesie. Ciemnym jak autokar pasów. Tyle popiołów zostało.

Ostatni mecz w 2019 roku czyli tani symbolizm? Tani, ale mocny. Tym bardziej, że Cracovia przegrała z Koroną grającą w dziesiątkę. VAR pracował jak oszalały, wysłannicy loży VIP ze specjalnymi (szpitalnymi jakby) opaskami na nadgarstkach raz po raz udawali się do sali bufetowej, w której to sali wisiał telewizor transmitujący mecz. Cały stadion zamierał w milczeniu, jeśli chcesz wiedzieć co się dzieje, a nie masz Canal+, jesteś i zawsze będziesz rozklekotany poznawczo; nie masz szans – krótko mówiąc. Profesor Filipiak forsował barierki krzycząc „Idę do Pilcha!”. „Weź trzy!” odkrzyknął mu dżentelmen z rzędu przede mną. Małe a cieszy. Moja żona zjadła sporo pierogów, w każdym razie jej pisk przy strzelonej bramce nie był piskiem osoby nieodżywionej.

Oczywiście widziałem niejedno większe miasto, oczywiście widziałem grymas jaki przybierały twarze na wiadomość o mojej przeprowadzce, oczywiście 200 tysięcy mieszkańców to nie 1,8 miliona. Siedzieliśmy w sobotni wieczór przed naszym nowym, ogromnym jak wszystkie areny świata telewizorem. Ja w dżinsowej koszuli, ona w bawełnianym swetrze. Dochodziła osiemnasta i pomyślałem, że po części jestem już kielczaninem, lubię te ulice i tę ciszę, to powietrze , te drzewa. Cukiernia Banatkiewicz, galeria Korona, restauracja Neko, pączkarnia na Sienkiewicza, piekarnia na Rynku, sekretny mały sklep z gazetami, warzywniak na Seminaryjskej. Adresy jeszcze nie moje, a już jakoś moje. Z okna widzę ruinę kamienicy na Mickiewicza. O zachodzie gasnący blask przebija dom na wylot, widać wyraźnie sześć okien, każde innej wielkości, innego kształtu, innego koloru. Kto tam mieszka? U kogo długo w noc świeci się goła żarówka pod sufitem? Widzę sześć okien, ale światło idzie na przestrzał więc jest ich dwanaście? Kamienicę postawiono w 1914. Korony jeszcze nie, ale Cracovia już była na świecie.

Miesięcznik Kraków, luty 2020 Tekst z miesięcznika „Kraków”, luty 2020.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.