GALERIA KRAKOWA

Włosy chronią ciało przed światem

Anna Zuzela

Anna Zuzela buntuje się przed traktowaniem ciała jako produktu popkultury. Dlatego jej feministyczna sztuka może wzbudzić u widzów dyskomfort

Gdy wspinam się za nią po schodach Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, widzę przed sobą plecy szczupłej, subtelnej blondynki. Nie mam pojęcia, że za chwilę, gdy tylko wejdziemy do jej uczelnianej pracowni, zobaczę na obrazach całkiem inne plecy. I nie będzie to przyjemny widok. Bowiem twórczość Anny Zuzeli z założenia ma wzbudzać dyskomfort, sprawiać, by widz się zatrzymał i zastanowił. Mimo że Ania jest dopiero studentką 3 roku, doskonale wie, o co jej chodzi w sztuce. A chodzi jej o ciało. Ale nie to piękne, rodem z zamieszczanych w kolorowych pismach reklam, tylko zwykłe, często zbyt obfite, nieatrakcyjne i przede wszystkim potwornie owłosione. Dlaczego? O tym za chwilę.

Na razie oddajmy głos malarce: – Takie traktowanie ciała jest wyrazem mojego sprzeciwu wobec podejścia do kobiecości, jakie wyniosłam z domu. Kobiety w mojej rodzinie zawsze bardzo o siebie dbały. Moja mama do dziś żyje w kulcie szczupłych gwiazd Hollywoodu i trudno jej wytłumaczyć, że ich wizerunki zostały wykreowane przez sztab specjalistów. Ja buntuję się przeciwko podchodzeniu do ciała jako produktu popkultury, staję w kontrze do nakładanego na nie kagańca społecznych stereotypów.

Ania manifestuje taką postawę nie tylko w swojej twórczości, ale i w życiu. Rodzice nieraz zwracają jej uwagę, żeby ładniej się ubrała, zastanowiła, czy na pewno musi zjeść jeszcze jedno ciastko. Ona jednak od czasu do czasu prowokuje otoczenie i wygląda, jakby przed chwilą wstała z łóżka. – Tato pyta się wtedy, czy przypadkiem nie jestem chora? A ja lubię się malować, ozdabiać siebie. Są jednak dni, kiedy właśnie chcę być naturalna, nie robić nic, co kobietom narzuca społeczeństwo czy social media.

Głębiej uświadomiła to sobie pod wpływem lektury feministycznych książek, takich jak Mit urody Naomi Wolf, Mistyfikacja kobiecości Betty Friedan, Druga płeć Simone de Beauvoir, Męska dominacja Pierre’a Bourdieu, a przede wszystkim Uwikłani w płeć Judith Butler. Wrażenie zrobił na niej feminizm idealny przedstawiony przez tę ostatnią autorkę. Od tego czasu zaczęła się interesować rzeczywistością, w której płeć nie ma większego znaczenia, a kobiety i mężczyźni stanowią jedno. Dlatego w pracach Ani pojawiają się postaci, które znajdują się na granicy kobiecości i męskości. Widać to choćby na obrazie przedstawiającym tors chłopaka artystki, na który nałożyła swój biustonosz, czy w męskich stopach z pomalowanymi czerwonym lakierem paznokciami. Znajdują się one na białym tle, które ma odseparować ten fragment ciała od reszty świata.

– Teraz biel wydaje mi się zbyt agresywna. Odkąd bardziej świadomie zainteresowałam się sztuką feministyczną, na moich obrazach pojawił się róż. Kolor ten kojarzy mi się z niewinnością, delikatnością, ciepłem ludzkiego ciała – mówi.

Ale ktoś, kto myślałby, że jej ostatnie prace są przez to słodkie i przyjemne dla oka, ten się grubo myli. Odbiorcę mogą odstręczyć włosy, które nakłada na swoje obrazy, nadając ich cyklowi tytuł Uwłochaceni. – Zaczęłam myśleć o włosach jako o tarczy ochronnej, która chroni ciało przed światem. Kiedy pokazałam moje „uwłochacone” prace w Akademii, wzbudziły one niesmak u widzów. Pomyślałam wtedy, że ta reakcja jest ciekawa. Przecież wszyscy mamy włosy, tylko że panująca moda nakazuje nam się ich pozbywać z określonych części ciała.

Jednak malowane przez Anię włosy nie odstręczyły jury komisji, która przyznała malarce nagrodę spółki akcyjnej Consultronix za obraz Nie patrzę, nie słyszę. Choć może rzeczywiście praca ta jest odrobinę delikatniejsza niż cykl Uwłochaceni. Widzimy na niej twarz zasłoniętą przez futro. Jest ono sztuczne, zielonkawe, w kontrze do nieba i płynących po nim bajkowych chmurek. Ale jego wymowa jest podobna jak w przypadku włosów, spełnia rolę ochronną, odizolowuje człowieka od treści, którymi na co dzień jest bombardowany.

Ania jest szczęśliwa z nagrody, ale wie, że z takim podejściem do sztuki trudno będzie jej się utrzymać. Ludzie niespecjalnie chcą mieć w domach tego typu obrazy. Znawcy jednak doceniają jej twórczość. Stąd współpraca artystki z krakowską galerią Dystans i nagrody na kolejnych konkursach.

Magda Huzarska-Szumiec

Anna Zuzela studiuje na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w pracowni prof. Witolda Stelmachniewicza. Nie tylko maluje, ale też fotografuje i tworzy obiekty, takie jak te, które składają się na projekt Poczwarka. Jest zwyciężczynią konkursu CX ART spółki akcyjnej Consultronix i Call4Arts 2020. Razem z przyjaciółmi założyła kolektyw artystyczny Facjata.

Galeria prac (kliknij, aby powiększyć)