GALERIA KRAKOWA

Kraków jest modelką ze światowej pierwszej ligi

Przemysław Czaja

Przemysław Czaja

Fot. Ernest Shapiro

Kraków jest modelką wyjątkową, której nie można się oprzeć. Łączy w sobie klasyczną urodę Cindy Crawford z dziewczęcym wdziękiem Poli Raksy. Tak twierdzi Przemek Czaja, z którego fotografii bije zachwyt nad ponadczasową urodą miasta.

To była dość ryzykowna decyzja, by wybrać sobie Kraków za modelkę – przecież nader często jest fotografowany. Rzadko zdarza się, by turysta oparł się pokusie wyciągnięcia aparatu albo komórki i nie uwiecznił urody tutejszych zabytków. Większość zrobionych w ten sposób zdjęć jest do siebie podobna, a miasto wygląda jak wdzięcząca się do przybysza paniusia, która odkrywa przed nim jedynie pocztówkowe wdzięki. Żeby dotrzeć do najgłębiej skrywanych, ale i najbardziej ekscytujących tajemnic Krakowa, trzeba patrzeć na niego jak na wciąż niezdobytą kochankę, która droczy się z fotografem, bardzo powoli odkrywając przed nim swoje prawdziwe, niepowtarzalne piękno.

Przemek Czaja zaczął odkrywać swoje miasto już w dzieciństwie, kiedy to babcia Stefania Małkowska, nauczycielka języka polskiego, zabierała go na spacery. To dzięki jej opowieściom w wyobraźni chłopca ożywali królowie, rycerze, smoki i urodziwe królewny. Te historie zostały w nim na zawsze, co widać na nieraz bajkowych kadrach, kiedy uchwycone o zmierzchu kamienice, kopuły kościołów, zakola Wisły czy spowity błękitem nieba Rynek wyglądają jak modelka przebrana za księżniczkę z Księgi tysiąca i jednej nocy.

Fotograf znalazł dla swojej modelki kilka wybiegów. Ten szczególnie dla niego ważny wiedzie przez Drogę Królewską. – Kraków wygląda najładniej, gdy stoi się na podwyższeniu na placu Matejki. Widać wtedy jak kolejne budowle nakładają się na siebie. Bo jest przecież Barbakan, brama Floriańska, ostatnie zachowane baszty, dalej kościół Mariacki, a gdzieś tam w tyle majaczy Wawel. To są gotowe kadry. Podobnie się dzieje, gdy staniemy na początku ul. Grodzkiej i możemy objąć obiektywem wieże kościoła św. Andrzeja i kościół Bernardynów – mówi Przemek, który uwielbia też patrzeć na swoje miasto z Podgórza, a szczególnie ze skałek parku Bednarskiego, kiedy to widać strzelistość kościoła Bożego Ciała, świątynię św. Katarzyny, Skałkę i Wawel. Marzy mu się, by w tym miejscu stworzono platformę widokową dla turystów, których z pewnością zachwyciłaby niebanalna perspektywa.

Przemek zresztą najchętniej ogląda Kraków z wysokości jego zabytkowych wież, zwieńczeń świątyń i hotelowych tarasów. Nie jest jednak bezkrytycznym obserwatorem. Zauważa czasami niedociągnięcia w urodzie modelki, którymi są na przykład nie zawsze estetyczne dachy. Wtedy kieruje aparat ponad nimi, tak by uwiecznić zabudowania zlewające się z majaczącymi w oddali Tatrami. – Idealnym do fotografowania miejscem były dla mnie rusztowania, jakie swego czasu postawiono przy kościele Piotra i Pawła. Kiedy na nich stanąłem, wyłoniły się przede mną wieże kościoła św. Andrzeja z Wawelem w tle, któremu towarzyszył zachód słońca. Wpadłem w amok, nie wiem, czy zachowałbym się tak nawet na widok Cindy Crawford, idącej pod rękę z Polą Raksą – żartuje.

– Z kolei stojąc na wieży kościoła Bożego Ciała, nie zrobiłem chyba najważniejszego zdjęcia w moim życiu, kiedy nad Wawel, który jest świetnie stamtąd widoczny, nadleciało ogromne stado gawronów. Właśnie w tym momencie zmieniałem obiektyw i nie mogłem uchwycić, jak oplatają one zamek niczym szarańcza. Wspiąłem się w to samo miejsce następnego dnia, ale był już inny prąd powietrza, a one leciały znacznie niżej i nie dało się uzyskać takiego efektu – dodaje fotograf, dla którego ptaki są swego rodzaju biżuterią Krakowa, miasto może ją nosić niczym zakochana w błyskotkach kobieta

Na fotografiach Czaja uwiecznia więc przechadzające się po Rynku gołębie… Na jednym z jego pięknie zamglonych zdjęć wzbijają się do lotu, zapełniając sobą przestrzeń między kościołem Mariackim a Sukiennicami. – Ostatnimi czasy dołączyły do gołębi kawki, jak twierdzę, z zaburzeniami osobowości, bo zaczęły zachowywać się tak samo jak one. Nie chcą tylko jeść pszenicy, którą usiłowałem karmić je podczas pandemii. Zdecydowanie wolą kawałki hamburgera – śmieje się uwielbiający opowiadać o ptakach Przemek. Na przykład o kormoranach, które zimą płynącą przez Kraków Wisłę traktują niczym stołówkę, wyławiając z niej ryby.

Ptaki możemy spotkać również na wielu zdjęciach zamieszczonych przez Przemka Czaję w wydanym dwa lata temu albumie Made in Kraków. Niczym drogocenne diamenty na piersi modelki będą błyszczeć w kolejnym, przygotowywanym właśnie przez fotografa, autorskim wydawnictwie.

Tekst: Magda Huzarska-Szumiec

Przemek Czaja z zawodu wyuczonego jest trenerem koszykówki, co bez wątpienia jest pokłosiem jego sukcesów w reprezentacji Polski juniorów w tej dyscyplinie. Na co dzień pracuje jako akustyk i fotograf. Prowadzi także warsztaty fotograficzne oraz popularną na Facebooku stronę Made in Krakow. Autorska galeria jego zdjęć znajduje się w Hotelu Bogoria przy ulicy Senackiej 6.