GALERIA KRAKOWA

Nomad w świecie cyfrowym

Wojciech Kapela

Multimedialna rzeczywistość jest środowiskiem naturalnym Wojciecha Kapeli. Dzięki temu my także możemy zanurzyć się w wykreowanych przez jego wyobraźnię przestrzeniach.

Zdjęcie z archiwum Wojciecha Kapeli

Gdy wchodzę do pracowni artystów, przeważnie trafiam do świata rozrzuconych w nieładzie pędzli, sztalug, rzeźbiarskich dłut czy osełek. Wojciech Kapela, zwany przez przyjaciół Wojem, zachowuje w swojej twórczości zdecydowanie większy ład. Może dlatego, że na artystyczny bałagan nie wystarcza mu przestrzeni. Cała jego pracownia to plecak. Niczym nomad wędruje z nim po różnych miejscach, wśród których prym wiodą krakowskie kawiarnie. Przysiada tu i tam, zamawia kawę i wyciąga laptop. Dzięki niemu łączy się ze specjalnie oprogramowanym, domowym komputerem i stwarza multimedialne światy, które wciągają nas w cyfrową rzeczywistość. Jak bardzo, wie to każdy, kto choć raz widział wystawy współaranżowane przez Woja, spektakle, do których przygotowywał projekcje, czy filmy z wymyślonymi przez niego efektami komputerowymi.

Jak na artystę multimedialnego przystało, Wojo porusza się swobodnie w różnych technikach i estetykach, tworząc stronę wizualną, dźwiękową i świetlną przestrzeni, które aranżuje. Jednak najpierw obrazy rodzą się w jego głowie. Zamiast jednak wziąć do ręki pędzel i przenieść je na płótno, co kiedyś namiętnie czynił, klika zawzięcie w klawiaturę, malując na ekranie poszczególne klatki. Pojawiają się one później w spektaklach w postaci projekcji, często animowanych, tak jak to było choćby W zielonej krainie Oz, która powstała niedawno w teatrze w Płocku, a do której scenografię i kostiumy projektował Krzysztof Małachowski. Aktorzy funkcjonowali w tej mieniącej się, pulsującej przestrzeni, a mali widzowie mieli wrażenie, że razem z bohaterami wędrują z jednego miejsca na drugie.

– Mojej kreacji nie ogranicza narzucony przez dyrektora teatru budżet. Jedyne ograniczenia mam w głowie. To, co stwarzam na ekranie, zależy wyłącznie od mojej wyobraźni – mówi Wojo, który potrafi rzeczywiście poszybować wysoko. Jeżeli widzieliście film Anioł w Krakowie Artura „Barona” Więcka , to przypomnijcie sobie stworzoną przez artystę oniryczną scenę, z wyczarowanym w komputerze impresjonistycznym pejzażem. Zachodzące słońce odbijało się tam w wodzie, po której swobodnie przechadzał się grający tytułową rolę Krzysztof Globisz.

Multimedialne projekty Kapeli sprawiły, że na wystawie poświęconej Andrzejowi Wajdzie w Muzeum Narodowym w Krakowie, którą zaprojektował Tomasz Wójcik, widzowie stawali się bohaterami filmów reżysera. Siedząc na czerwonej kanapie, patrzyli na otaczające ich z każdej strony projekcje, pokazujące, jak dyrygował on aktorami na planie. Odnosili w ten sposób wrażenie, że są w środku dzieła, tuż obok jego twórcy.

– Wybrałem fragmenty filmów, które pasowały do koncepcji tej części wystawy. Następnie przekomponowałem tak poszczególne kadry, by rozbić płaskość obrazu. Dzięki temu materiał ten mógł zaistnieć w trójwymiarowej przestrzeni. To jest jak budowanie z klocków nowej jakości, czegoś na kształt kolażu filmowego. Myślę, że Andrzej Wajda zrozumiałby tę konieczność przetworzenia jego dzieł, by mogły się one odnaleźć w sytuacji wystawienniczej – twierdzi Wojo, który wciąga widzów do swojej gry, angażując ich zmysły i emocje na wielu poziomach.

Tak jak choćby w innej części tej samej wystawy, nazywanej strefą Piekła, gdzie odbiorca doświadczał wojennej traumy przez wkroczenie w świat takich filmów Wajdy jak Lotna, Korczak, Kanał, Katyń… Działo się to za sprawą ciemnego kanału, nawiązującego do podziemnych przejść, którymi przedzierali się uczestnicy powstania warszawskiego. Jednak nie miał on nic wspólnego ze scenograficzną dosłownością. Przekształcone, zmodyfikowane przez Kapelę fragmenty filmowych obrazów, wyświetlanych w ciemnej, klaustrofobicznej przestrzeni, sprawiały, że widz nie był już tylko biernym obserwatorem, ale całym sobą wchodził w interakcje z bohaterami obrazów.

Wrażenie na publiczności robią też przygotowywane przez Woja mappingi, czyli projekcje na fasadach budynków, takich jak Bunkier Sztuki czy MOS. – W obrazach wideo zderzam naturalną płaszczyznę budynku z rytmami architektonicznymi, a to wszystko podbijam dźwiękiem i światłem – tłumaczy, a ja chcę wiedzieć, czy czasami opuszcza swoje cyfrowe światy. – Wyobraź sobie, że tak. Tworzę wtedy wielkoformatowe grafiki i robię zdjęcia. Fotografowanie zwierząt i ptaków jest moją pasją. Najchętniej podglądam ich życie w Biebrzańskim Parku Narodowym albo u ujścia Warty. Zaszywam się w krzakach i godzinami czekam, aż na horyzoncie pojawi się jakiś ciekawy okaz jelenia albo sowy – opowiada.

Jednak bezruch nie jest stanem naturalnym nomada. Kiedy taka sytuacja się przedłuża, Wojo wyciąga z plecaka laptopa i zaczyna klikać, zanurzając się w swoich cyfrowych światach.

Wojciech Kapela

Zdjęcie: archiwum Wojciecha Kapeli

Kwestionariusz Prousta

Obrazy, jakie przywołujesz przed zaśnięciem?

Zima. Mróz. Biało i cicho. A ja człapię na nartach pod górę.
Najczęściej jest to jednak, niestety, kalejdoskop z dnia minionego lub nadchodzącego, który mi w głowie wiruje.

Stan twojego umysłu, gdy budzisz się rano?

Przed pierwszą kawą boje się tam zaglądać.

Jakie miejsce na ziemi chciałbyś jeszcze odwiedzić?

Z tych, w których byłem, to Nepal. Nie zapomnę zapierającej dech scenerii himalajskich dolin, fantastycznych mieszkańców, pysznej, prostej kuchni… Ale są też miejsca, które w przyszłości planuję odwiedzić. Na mojej liście wypraw równorzędne miejsce zajmuje Nowa Gwinea, jaki i dzikie zakola Bugu, Nidy czy Wisły. Są to miejsca, gdzie natura pozostaje nienaruszona przez człowieka.

Gdzie mógłbyś osiąść na dłużej?

Tu mam problem, gdyż dwie moje podstawowe potrzeby: kontakt z dziewiczą naturą i kontakt z ludźmi wzajemnie się wykluczają. Po za tym „osiąść” równa się nie być w innych miejscach, więc odpowiedzi na to pytanie pewnie nie znajdę.

W jaki region świata nigdy nie chciałbyś wrócić?

Po za Australią i Antarktydą byłem na wszystkich kontynentach i nie ma miejsca, do którego nie chciałbym wrócić. Istnieją oczywiście wiążące się z nimi doświadczenia, których wolałbym uniknąć – choć w sumie i te z biegiem czasu tracą swój negatywny wydźwięk.

Czym dla ciebie jest stan wędrowania?

To stan, w którym oczy widzą więcej, uszy słyszą wyraźniej, a serce czuje bardziej. Chyba zabrzmiałem, jakbym cytował Paulo Coelho.

Kiedy osiągasz wewnętrzny spokój?

Rzadko.

Gdybyś mógł zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?

Aż tak kart nie odkrywam.

Gdybyś po śmierci miał odrodzić się jako inna osoba, kto by to mógł być?

David Attenborough. I tytuł „Sir” nie ma tu nic do rzeczy.

Czy jest zwierzę, w którego skórze chciałbyś być?

Tygrys syberyjski – nie tyle ze względu na imponującą postać, ile na metraż. Pojedyncze osobniki zajmują czasami ponad tysiąc kilometrów kwadratowych dziewiczego terytorium. A na marginesie: słaby czas dla zwierząt nastał i zamiana na skórę z jakimkolwiek mogłaby być dla nas traumatycznym doświadczeniem.

Dr Wojciech Kapela jest absolwentem Wydziału Architektury Wnętrz krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Obecnie prowadzi tam Pracownię Intermediów, ucząc studentów wykorzystywania środków multimedialnych w przestrzeni architektonicznej, oraz Pracownię Projektowania Graficznego.

Galeria prac (kliknij, aby powiększyć)