17 maja 2020

,

Nie sądzę, aby tamtej mroźnej nocy – w ostatnie już jego Święta Bożego Narodzenia, w jego pożegnalną Wigilię roku 1989 – Tadeusz Kantor zanotował coś więcej. Na kartce słowa kreślone czarnym flamastrem, w klasycznej dla pism Kantora kolumnie. Biały wierszyk, otwarty małą literą: „we wigilię / umarł Becket / miał 80 lat / żył ostatnio / i umarł / w domu starców / nie miał rodziny?”. Nic więcej. To i bardzo stary widok z okna. Taki finał dnia Wielkiego Początku.
Paweł Głowacki przypomina Tadeusza Kantora (Łódka na brzegu)