POLECANE KSIĄŻKI

Jan GrabowskiNa posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020

Granatowi mordercy sąsiadów

To kolejna skaza na wyidealizowanym narodowym wizerunku: okazuje się, że wywodzące się z II RP polskie formacje mundurowe brały czynny udział w Holocauście. Tak zwani granatowi policjanci oraz strażacy z OSP rabowali, wydawali okupantowi, a często także mordowali swoich żydowskich sąsiadów i współobywateli.

„Na ulicach, wolnych placach i ogródkach leży wiele trupów kobiet i dzieci. Komendant polskiej policji Wiesiołowski, otoczony kilkudziesięciu dzieciakami w wieku od 6–12 lat przeszukuje podwórka, strychy, piwnice i komórki. Za każde przyprowadzone dziecko żydowskie rozdaje polskim dzieciom landrynki. Małe żydowskie dzieci łapie za kark i strzela małokalibrowym rewolwerem w głowę” – tak leśniczy Jan Mikulski (dodajmy: Polak) wspominał likwidację getta w Biłgoraju w listopadzie 1942 roku. Podobnych relacji jest mnóstwo. Wiele mówią także dokumenty samej Polskiej Policji Generalnego Gubernatorstwa (zwanej „granatową”) i akta sądowe z procesów (nielicznych wszakże) wytaczanych po wojnie mordercom w granatowych mundurach.

Jan Grabowski – profesor uniwersytetu w Ottawie, w 2014 roku uhonorowany międzynarodową nagrodą Instytutu Yad Vashem za najlepszą książkę o Holocauście (za pracę Hunt for the Jews: Betrayal and Murder in German-Occupied Poland), a ostatnio współautor monumentalnej monografii Dalej jest noc – dokonał skrupulatnej analizy tych źródeł (prześledził między innymi dokumentację 124, spośród około tysiąca, posterunków i komisariatów policyjnych rozsianych po wszystkich dystryktach Generalnej Guberni).

Wnioski są przerażające. Okazuje się, że o ile w początkowym okresie okupacji granatowi policjanci zajmowali się głównie egzekwowaniem rozporządzeń okupanta, to od końca 1941 roku zaczęli brać bezpośredni udział w mordowaniu Żydów. Wywiad Związku Walki Zbrojnej raportował choćby o egzekucji w warszawskim areszcie na Gęsiej – rozstrzelaniu przez granatowych funkcjonariuszy ośmiu Żydów schwytanych bez opasek poza gettem. Brali też – zwłaszcza na prowincji – aktywny udział w tak zwanej Akcji Reinhardt, czyli likwidacji gett i wysyłaniu Żydów do obozów zagłady. Symbolem niech będzie to, że polscy policjanci z Włodawy dowozili furmankami niedawnych żydowskich sąsiadów pod bramę Sobiboru.

Ostatnie hamulce puściły wielu „granatowym” – ale także członkom ochotniczych straży pożarnych czy polskich jednostek Baudienst (Służby Budowlanej) wraz z rozpoczęciem „Judenjagd”, czyli operacji wyłapywania tych Żydów, którzy uniknęli śmierci w gettach lub wywózki do gazu.

„Tysiące polskich policjantów, ojców rodzin, członków lokalnych społeczności, niejednokrotnie bohaterów konspiracji, funkcjonariuszy z wieloletnim stażem w przedwojennej policji, przeistoczyło się w morderców”. Nie dość bowiem, że sami zabijali złapanych Żydów, to mordowali ich z własnej inicjatywy, bez nacisku ze strony Niemców, a nawet w tajemnicy przed nimi. Działo się tak zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Więcej, zabijali często w imię „swoiście rozumianej solidarności społecznej z miejscowymi”. Ci, bywało, prosili „granatowych” o likwidację ukrywających się bądź uciekinierów, widząc w nich – czasem przecież znajomych sprzed wojny bądź kolegach ze szkoły – zagrożenie dla wiejskiej wspólnoty. A także wietrząc szansę na przejęcie majątku ofiar. Proceder ten trwał do samego końca wojny.

Ustalenia Grabowskiego potwierdzają tezę, że polscy policjanci i strażacy są, w mniejszym bądź większym stopniu, odpowiedzialni za śmierć setek tysięcy Żydów – w tym tych, którym udało się ujść z rąk Niemców i którzy mieli szasnę przetrwać wojnę.

Grabowski zauważa także, że wielu spośród policjantów, którzy mordowali Żydów, równocześnie pełniło rozmaite funkcje w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego z Armią Krajową na czele. Nie widzieli widać sprzeczności między patriotycznym zaangażowaniem w konspirację i walką o wolną Polskę a mordowaniem Żydów – też przecież obywateli Rzeczypospolitej.

Krzysztof Burnetko

Miesięcznik Kraków, czerwiec 2020 Tekst z miesięcznika „Kraków”, czerwiec 2020.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.