REKOMENDACJE KULTURALNE
Łukasz Maciejewski Jak oni śpiewają
Bagatela zaśpiewała. W muzycznym spektaklu w reżyserii Krzysztofa Materny piosenka staje się remedium na zmęczenie i zniechęcenie po zbyt długim pandemicznym poście. Uśmiechamy się, a może odzyskujemy uśmiech.
W przedstawieniu Materny piosenka jest Krakowem. Lirycznym, satyrycznym, literackim. W spektaklu zbudowanym przede wszystkim z piosenek Piwnicy pod Baranami oraz z repertuaru Andrzeja Zauchy, Marka Grechuty i Zbigniewa Wodeckiego dawne przeboje zyskują nowy blask. Aktorzy Bagateli, udowadniający po raz kolejny, że są zespołem rozśpiewanym i dobrze czującym się w rozmaitych konwencjach muzycznych, dają tym niekiedy trochę zapomnianym utworom drugie życie, a chociaż rzecz nie ma określonej, nazwijmy to, fabuły, staje się swego rodzaju podróżą po muzycznym Krakowie – czyli po Polsce.
Muzyka Krakowa jest pewnie mniej istotna od zabytków miasta, jego architektury czy malarstwa, ale muzyka Krakowa istnieje. Jest piosenką, canzoną, pieśnią. Liryczny Grechuta, piórko w kapeluszu Skrzyneckiego, białe i czarne anioły, biały wiersz, czerwone wino. Litania, oda muzycznego Krakowa układa się sama, nie jest też szczególnie wyrafinowana, ale staje się fragmentem opowieści o mieście.
Słuchając klasycznych piosenek i pieśni krakowskich kompozytorów w wykonaniu artystów Bagateli oraz zespołu muzycznego pod kierunkiem Konrada Mastyły, czułem się uszczęśliwiony. W czasie postpandemicznych potworów będących chorobą złych intencji i strachu, a nie tylko efektem rozwibrowania chorobowego, spektakle takie jak Bagatela śpiewa sprawiają, że zdrowiejemy. Trochę dziennikarsko, trochę pensjonarsko przyglądałem się widzom wychodzącym z teatru. Byliśmy wszyscy uradowani, lepsi. Piosenka uszlachetnia, zwłaszcza ta ze znakiem jakości.
Znak jakości ma również spektakl Krzysztofa Materny. Nowy dyrektor artystyczny Bagateli wrócił do korzeni, wrócił do Krakowa, a na inaugurację reżyserskiej działalności w teatrze postawił na prywatną i zbiorową przeszłość. Udowodnił, że stare teksty, piosenki z Piwnicy pod Baranami, hity Wodeckiego czy Zauchy przetrwały w pamięci właśnie dlatego, że są poza czasem, dają nadzieję, nawet jeżeli mówią o sprawach smutnych, rozstaniach, rozterkach i samotnościach.
Piosenki liryczne, utwory dramatyczne, teksty satyryczne. Kraków muzyczny odkrywany przez Maternę był zawsze bardziej literacki, a w piosenkach liczył się tekst, ważna była interpretacja. Materna jako inscenizator zdaje sobie sprawę, że mniej znaczy więcej. Pokazuje artystów Bagateli, pozwalając im na błysk, i sam – jako reżyser, jako dyrektor – ów błysk wzmacnia dowcipnymi oraz błyskotliwymi dykteryjkami, wprowadzeniami do setów muzycznych. Branny, Kobierski, Klimczak, Szwichtenberg, Walden, Schneider i inni śpiewają, poruszają się i interpretują teksty znakomicie. Na smutno, na wesoło, w zgodzie z oryginałem, ale w niezgodzie na kalkę.
A na naiwne pytanie, o czym jest ten spektakl, odpowiedziałbym – o odrodzeniu. Odrodzeniu, które nigdy nie jest łatwe. Odrodzeniu z muzyką rozjaśniającą ciszę i ze słowem tę ciszę wypełniającym treścią. O odrodzeniu Bagateli po miesiącach nie tylko pandemicznego letargu, wreszcie o odrodzeniu widzów. Znowu uśmiech.
Bagatela śpiewa, reż. Krzysztof Materna, Teatr Bagatela 2021.