Okiem Beresia

Witold Bereś
Witold Bereś

Biblioteka!

Mało co tak mnie ucieszyło ostatnio jak plakat „Nareszcie wróciliśmy! Musimy nadrobić zaległości – mamy wam tyle do opowiedzenia! Spotkajmy się w Bibliotece Kraków!”. Bo choć Covid trwa i trwać pewnie będzie długo, to przecież musimy nauczyć się w miarę normalnie żyć. A jak żyć bez książki?

Zapyta ktoś: po co biblioteki w czasach internetu? Ano po to samo, co zawsze. To książka pozwala nam wypłynąć na przestwór wyobraźni cudzej i rozrysować tę wyobraźnię samemu w sobie. Aby to się udało, trzeba do tej książki mieć jednak dostęp. Jak najszerszy.
Nic dziwnego, że potęga bibliotek odbija się co krok właśnie na łamach książek. Od popularnego książko-reportażu Barbary N. Łopieńskiej, w którym rozmawiała z wielkimi Polakami o ich bibliotekach (Książki i ludzie). Poprzez kultowe Imię róży Umberto Eco z biblioteką mądrości wszelakich. I po doskonałe Auto da fé Eliasa Canettiego, gdzie narrator bibliotekę chowa w swej głowie.
Nic dziwnego, że losy Biblioteki Aleksandryjskiej, największej czytelni świata starożytnego i jej koniec w płomieniach, rozpalają – nomen omen – wyobraźnię archeologów, którzy cały czas szukają jej lokalizacji.

* * *

W Krakowie przez chwilę biblioteki były nieczynne, by wreszcie na początku wakacji otworzyć podwoje. W Sztokholmie, jak wiadomo, było nieszablonowo, w związku z tym nie tylko biblioteki, ale całe życie kulturalne funkcjonowało z małymi tylko przeszkodami. W Chinach większość książek, na które reżym akurat się zgadza, dostępne jest w chmurze, więc biblioteki w Wuhan były zamknięte. Słowem – co kraj, to obyczaj.

Czy to przeszkadza obywatelom?

Są rodziny, które nie mają szczęścia posiadania książek w domu. Biblioteki są dla nich jedynym sposobem na czytanie

W sieci trafiłem na taki oto list do kuratorium szkół w Redwood City, Kalifornia (tuż pod San Francisco) z połowy lipca tego roku.
„Piszę w imieniu społeczności uczniowskiej w sprawie proponowanego przez kuratorium zamknięcia bibliotek szkolnych. Z całym szacunkiem – uważam, że to naprawdę zły pomysł, który będzie miał jeszcze poważniejsze konsekwencje.
Już dziś wiele osób coraz częściej wyprowadza się z Redwood City. Zamknięcie bibliotek spowoduje tylko zwiększenie tej liczby. Bo ludzie chcą, aby ich dzieci otrzymały wykształcenie, a w tym pomagają biblioteki. Dzięki nim można poprawić swoje umiejętności czytania, ponieważ dzieci przynoszą książki do domu i uważniej je czytają. A bibliotekarze, którzy im polecają książki, stają się ich przyjaciółmi.

(…) Niedawno, w zeszłym roku, z powodu cięć budżetowych i zamykania szkół, straciliśmy kilku świetnych nauczycieli. Teraz ledwie mamy czas, by rozluźnić się przed Covidem, a już na pewno nie jesteśmy gotowi na utratę bibliotek.
Są rodziny, które nie mają szczęścia posiadania książek w domu. Biblioteki są dla nich jedynym sposobem na czytanie, a bez tego oceny szkolne i postępy w nauce wielu dzieci będą spadać. Zamknięcie bibliotek sprawi, że ich oceny będą tonąć szybciej niż worki cementu! A przecież dzięki czytaniu można się wiele nauczyć przy okazji, nawet nie zdając sobie z tego sprawy! Ja na przykład poznałem tony mitologii greckiej czytając książki Ricka Riordena (nawiasem mówiąc, są świetne), a teraz korzystam, przy okazji innych aktywności, niespodziewanie mogę korzystać z mej wiedzy o mitach, nawet nie wiedząc, skąd ją mam. I niech nikt mi nie mówi, że na przykład komiksy psują mózg – przecież można znaleźć mnóstwo powieści graficznych uczących wspaniałych rzeczy (jak choćby opowieści o rewolucji amerykańskiej Nathana Hale’a).

Na pewno jest wiele sposobów na uniknięcie zamykania bibliotek szkolnych przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa w tych niebezpiecznych czasach. (…) Krótko mówiąc – chodzi o to, aby nie zamykać bibliotek szkolnych! To po prostu nie ma sensu!
Kajetan Yoni Montauk, lat 10, klasa V, Redwood City, Kalifornia”.

* * *

Można w tym liście zobaczyć mniej fajną stronę dzisiejszych czasów – braki oświatowe, finansowe, organizacyjne. Ale można dostrzec nadzieję. Tak, zamykanie bibliotek w najbogatszym stanie USA i brak dostępu do książek – martwią. Ale radośniejsze jest co innego – książka nadal jest potrzebna i wiedzą o tym młodsze pokolenia.

Od nas, dorosłych, a zwłaszcza od polityków zależy teraz to, czy dostrzeżemy, jaką wagę ma nieskrępowany dostęp do książki. Bo tę wojnę z Covidem toczymy również w obronie dostępu do kultury.

A ja, choć biblioteka moja mnie przytłacza, książki zasypują i mam, co czytać, po liście Kajetana od razu zapisałem się biblioteki.

Miesięcznik Kraków, wrzesień 2020 Tekst z miesięcznika „Kraków”, wrzesień 2020.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.