GALERIA KRAKOWA

Wyobraźnia z jajka niespodzianki

Marta Antoniak

Marta Antoniak stosuje nietypową technikę tworzenia obrazów – powstają ze stopionych, plastikowych figurek.

Otwieraniu jajka niespodzianki towarzyszy – jak wiadomo – przyjemne uczucie. Ja przynajmniej mam ochotę od razu połknąć otaczającą plastikową kapsułkę czekoladę, by przekonać się, jakie cudo czeka w środku. Marta Antoniak podobnie jak większość jej rówieśników z generacji urodzonej w połowie lat 80. minionego wieku, naciągała rodziców na kupno tej zabawki, a znajdujące się w niej figurki poszerzały jej kolekcję krokodyli i krasnoludków. Oczywiście nie zdawała sobie wtedy sprawy, jaką rolę odegrają one także w jej dalszym życiu – że staną się materiałem, na bazie którego, już jako uznana artystka wizualna, będzie tworzyć swoje obrazy.

W pierwszym etapie twórczości na jej bardzo realistycznych pracach zaczęły pojawiać się zabawki. Powstał cykl Holiday, w którym na płótnie zestawiła dewocjonalia z przedstawieniami popkulturowych superbohaterów.

– W pewnym momencie w malarstwie realistycznym zaczęło brakować mi obecności fizycznego przedmiotu. Nie lubię malarstwa materii, ponieważ przeszkadza mi w nim brak homogeniczności tkanki malarskiej. Zależy mi, by w moich obrazach nie było jasnej granicy między łączonymi materiami. Stąd wziął się pomysł na roztapianie plastiku i tworzenia z niego barwnych kompozycji – opowiada.

Posłużyły jej do tego figurki z jajek niespodzianek. Potrzebowała ich naprawdę dużo, by osiągnąć zamierzony efekt. Z pomocą przyszedł zaprzyjaźniony kolekcjoner z Hamburga, który penetrował w Niemczech internetowe sklepy z różnymi odrzutami. Dzięki niemu trafiły do niej najpierw cztery paczki z plastikowymi jajkami (każda o wadze 30 kilogramów), a następnie wypełniona nimi 140-kilogramowa paleta. Marta przyznaje, że była przerażona, bo… nie miała gdzie trzymać takiej liczby zabawek. Kiedy udało jej się znaleźć w końcu jakieś miejsce, stanęła przed problemem posegregowania ich, rozpakowania z papierków i wyciągnięcia z plastikowych opakowań. To już nie była radość dziecka z niecierpliwością otwierającego jajka, lecz żmudna praca, która jednak przyniosła efekty w postaci malowanych nietypową techniką plastikowych obrazów.

Kiedy pierwszy raz je zobaczyłam, przyciągnęły mnie jaskrawością kolorów, nawiązaniem do popkulturowych motywów i estetyki campu.

– Moje prace składają się z nachodzących na siebie wątków i motywów. Niemożliwe wydaje się więc objęcie jednocześnie całości. Przypomina to sposób funkcjonowania kultury współczesnej, bombardującej nas nieprawdopodobną ilością często sprzecznych ze sobą treści – tłumaczy malarka.

Przetestowałam to na sobie, przyglądając się wiszącej na ścianie pracowni Marty pracy Mimo wszystko. Najpierw wyłowiłam dewocyjny obraz, jeden z tych, który zdobił niegdyś wiejskie domy. Podążałam za znajdującymi się na nim świętymi postaciami, by płynnie przejść do wyskakujących gdzieś z boku kaczuszek, zajączków, grzybków i na dłużej zatrzymać wzrok na zdjęciu rozkosznego kotka. Sprawiła mi przyjemność ta gra kiczowatymi, jaskrawymi kolorami, zaskakującą fakturą i moimi własnymi wspomnieniami. Tyle że twórczość Marty nie jest tak naprawdę pogodna. Jeśli się przyjrzeć dokładnie, to na tym wiejskim, dewocyjnym obrazie Matka Boska zamienia się w Śmierć.

Z kolei prace prezentowane na wystawie zatytułowanej Suchy lód (do niedawna można było ją oglądać w krakowskiej UFO Art Gallery) idą jeszcze dalej, radykalnie przy tym odcinając się od koloru. Są monochromatyczne, zdecydowanie bardziej stonowane, wykonywane jednak podobną techniką co poprzednie. – W tamtych barwnych pracach trudno było mi odnaleźć trójwymiarowość, na której teraz mi zależy. Bawi mnie gra między płaskorzeźbą a obrazem. Chcę, by moje obrazy znajdowały się gdzieś na granicy, pomiędzy różnymi formami – dodaje Marta, którą do stworzenia tego cyklu zainspirował film Stalker.

W filmie Andrieja Tarkowskiego razem z bohaterem przechodzimy przez niebezpieczną zonę, by dotrzeć do komnaty, w której spełniają się najskrytsze marzenia. A ponieważ są to pragnienia zapisane głęboko w podświadomości, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy ich spełnienie okaże się dla nas korzystne.

– Staram się przełożyć to na prace, które są dla mnie zmaterializowanymi obrazami funkcjonowania umysłu. Z głębin podświadomości wydobywają się ukryte kształty, wyparte wspomnienia. Podobną funkcję pełniła planeta Solaris w powieści Stanisława Lema – mówi artystka, której twórczość ewidentnie zawieszona jest pomiędzy popkulturowym a filozoficznym myśleniem o sztuce.

Co jeszcze wyskoczy z jajka niespodzianki, jakim jest wyobraźnia Marty Antoniak, przekonamy się, śledząc jej kolejne wystawy. Najbliższa planowana jest na listopad w galerii ABC w Poznaniu.

Magda Huzarska-Szumiec

Marta Antoniak jest absolwentką Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2017 roku uzyskała stopień doktora na tej samej uczelni. Autorka wystaw indywidualnych, między innymi Suchy lód, UFO Art Gallery, Kraków (2021); Wszystkie psy, Galeria Stereo, Warszawa (2019); Economics of re-circulation, Mathare Art Gallery, Nairobi, Kenia (2019); Baccilus, Galeria F.A.I.T., Kraków (2016). Jest też uczestniczką kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w kraju i za granicą. Mieszka i pracuje w Krakowie.

Zdjęcie: Irena Kalicka (za łaskawą zgodą)

Galeria prac (kliknij, aby powiększyć)