GALERIA KRAKOWA

Pandemiczne lęki leczy natura i sztuka

Weronika Świętek

Weronika Świętek nie przedstawia estetycznej, przyjemnej wizji natury. Ale może dzięki temu choć trochę uda się jej zmienić świat.

Kiedy w ciepłe, wiosenne przedpołudnie spotykam się z Weroniką Świętek na Plantach, podejrzliwie przyglądam się jej okrytemu letnią sukienką ciału. Ciekawa jestem, jakimi ozdobiła je tatuażami. W końcu jest autorką obrazu Wrastanie, przedstawiającego fragmenty kobiecej piersi, pleców, ramion, w które wrosły wytatuowane z koronkową precyzją wzory. Intryguje mnie to tym bardziej, że malarka za płótno otrzymała niedawno nagrodę w konkursie CX ART, organizowanym przez spółkę Consultronix, o czym pisaliśmy w czerwcowym miesięczniku „Kraków”.

Weronika dostrzega moje spojrzenie i zaczyna się śmiać. – Nigdy się nie wytatuuję, ponieważ jestem nadwrażliwa na ból. A Wrastanie jest jedną z moich opowieści o relacji ulegającego popkulturowym trendom człowieka z naturą, o jego potrzebie plemiennego zdobienia ciała. Tatuaż wrasta w tkankę skóry, zostaje na nią nałożony jak kalka, zmienia się na niej w formę organiczną albo w jej cień – tłumaczy, zaznaczając, że w swojej twórczości lubi balansować tak jak w tym przypadku na granicy abstrakcji i sztuki figuratywnej. Lubi też poruszać się wśród czerni i bieli, na co bez wątpienia wpłynął nastrój, który jej towarzyszył w pandemii.

Gdy o niej usłyszała, początkowo ucieszyła się, że nie będzie musiała dojeżdżać na Akademię Sztuk Pięknych, gdzie obecnie studiuje na piątym roku Wydziału Malarstwa. Pomyślała, że dzięki temu będzie miała więcej czasu, by zamknąć się w swoim pokoju i malować. Ale szybko przekonała się, jak męcząca może być izolacja i nauka on-line. Tym bardziej, że coś kazało jej rzucić pędzel i zacząć tworzyć obiekty z modeliny. Fotografowała je i pokazywała profesorom przez kamerkę. Jednak ich oglądanie na ekranie komputera nie było tym, o co artystce chodziło. Dopiero teraz, kiedy uczelnia została otwarta, może pokazać, jak one prezentują się na żywo. To dla niej ważne, bo chce, by stały się częścią jej pracy dyplomowej.

– Inspiracją do jej powstania były spacery po moim osiedlu. Mieszkam na Wzgórzach Krzesławickich i od pewnego czasu obserwuję trwające tam przygotowania do budowy obwodnicy. Jest mi przykro patrzeć na wycinkę drzew, jaka się tam odbywa. Zaczęłam zastanawiać się, co w tej sytuacji rośliny mają nam do powiedzenia, co sobie o nas myślą. Słuchałam ich głosu, umieszczając w plenerze moje obiekty. Przypominają one takie narośla na formach organicznych, jakie możemy obserwować w podwodnym świecie. Tu pojawiły się wśród skazanych na zagładę roślin – opowiada Weronika, która ma nadzieje, że jej prace jeszcze mocniej wybrzmią i wstrząsną odbiorcą, kiedy zostaną umieszczone w gablotach, w wyizolowanym laboratoryjnie środowisku.

Tak jak zdjęcia z cyklu Czuję podskórnie, przedstawiające połączenie znalezionej na osiedlu kory i budzących erotyczne skojarzenia, choć tak naprawdę bardzo niewinnych, części ciała artystki. Widzimy na nich sensualne, intymne zespolenie jej skóry z naturą. – Tematyka ekologiczna zawsze była dla mnie ważna i to nie tylko w twórczości. Nie raz wyjeżdżałam z przyjaciółmi w góry, biorąc udział w akcjach zbierania śmieci. Czego myśmy tam już nie znajdowali? Ktoś był w stanie zostawić w Tatrach nawet dywan. Obrastał on mchem, tak jak inne leżące w jednym miejscu przez długi czas śmieci. Papierosowe pety wrosły w ziemię, tworząc coś pomiędzy organiczną formą a czymś dążącym do rozkładu. Te wszystkie procesy mnie inspirują, pojawiają się na moich obrazach.

Rzeczywiście, niemal na każdym widać tęsknotę Weroniki za naturą. Tęskniła za nią szczególnie w czasie pandemii, która potęgowała jeszcze bardziej strach związany z tym, co zrobiliśmy i robimy środowisku. Przed lękami uciekała pod Kraków, gdzie jej rodzina ma działkę. Uspokajało ją grzebanie w ziemi, obserwowanie niezagrożonych jeszcze zniszczeniem roślin. Chciała się w nich skryć, zanurzyć się w ich bezpiecznym świecie, jak na obrazie przedstawiającym ludzkie włosy wyrastające z trawy. – Sztuka tak jak przyroda daje mi wytchnienie, zapomnienie. Ale nigdy nie będzie ona dla mnie jedynie estetyczną, przyjemną wizją natury. Chcę, by moje prace budziły głębszą refleksję, zmieniały świat i ludzi – deklaruje młoda malarka, której nagrodzony przez Consultronix obraz Wrastanie będzie można zobaczyć jesienią na wystawie prezentowanej w Urzędzie Miasta Krakowa.

Magda Huzarska-Szumiec

Weronika Świętek jest studentką IV roku malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Brała udział w kilkudziesięciu wystawach i projektach artystycznych, takich jak Antropocen w MOCAKu, To nie tak! w Muzeum Fotografii w Krakowie (MuFo). Jest laureatką konkursu CX ART, organizowanego przez spółkę Consultronix.

Galeria prac (kliknij, aby powiększyć)