Lubię lubić

Agnieszka Kosińska
Agnieszka Kosińska

Czapski z Kurozwęk

Nie tak dawno temu, a jednak w zupełnie innym świecie, żyła sobie piękna Polka, którą wichry historii i namiętności rzuciły w świat daleki. Spotkała bajecznie bogatego francuskiego arystokratę, który się w niej nieprzytomnie zakochał. Pobrali się. Niestety, zmarła młodo i tragicznie.

Oto w SMS-owym skrócie historia twórców i fundatorów jednej z najciekawszych i największych kolekcji malarstwa Józefa Czapskiego na świecie. Jolanta z Wańkowiczów markiza de Boisgelin (1923–1964), zwana przez przyjaciół Jolą, córka Jolanty z Römerów i Witolda Wańkowicza, oraz Gilles markiz de Boisgelin (1919–1990), dyplomata, potomek jednego z najstarszych francuskich rodów arystokratycznych, wspierali artystę, kupując jego obrazy. Z pewnością sprężyną tego szczęśliwego protektoratu była przyjaźń Czapskiego z Jolą. „To była moja tu najserdeczniejsza przyjaciółka. (…) Miała sto wad, była bardzo piękna, agresywna, chciała namiętnie żyć” – pisał. Pochodziła z zasłużonych szlacheckich rodzin, z bliskich Czapskiemu stron (polskie Kresy), co tworzy tę jedyną niezastąpioną na „paryskim bruku” więź.

Gilles de Boisgelin nie zaprzestał, po śmierci żony, wspierać Czapskiego.

23 płótna olejne, najmłodsze powstałe w roku 1953 (Zadumany fryzjer), najstarsze w 1977 – Klatka schodowa (portret schodów prowadzących do pokoju Józefa w podparyskim Maisons-Laffitte), bardzo znane jak Piesek w zielonym płaszczyku (Cierpliwy piesek) czy Autoportret z żarówką, niespodziewanych – morskie pejzaże, a także rysunki i akwarele.

Jak Czapski znalazł się w Kurozwękach koło Staszowa w kieleckim? To osobna historia, związana z zasłużonym, również dla Krakowa, rodem Popielów. Gilles V markiz de Boisgelin, wicehrabia Pléhédel, zmarł bezpotomnie. Całą kolekcję, majątek i tytuł zapisał Michałowi Popielowi, synowi Jana Marcina Popiela, siostrzeńca Jolanty Wańkowicz. Popielowie herbu Sulima, ostatni i obecni właściciele Kurozwęk, w osobach wielu, bo ród to rozgałęziony niemiłosiernie, działają prężnie. Starczy mi miejsca, żeby wymienić tylko Michała, który zmienił swoje życie, żeby zaopiekować się spuścizną de Boisgelin w Bretanii (zamek i włości, w tym pole golfowe, w Pléhédel) i Kurozwękami (XIV-wieczne prywatne miasto szlacheckie z zamkiem rycerskim, przebudowywanym przez wieki w pałac). W 1996 roku sprowadził kolekcję do Polski. Obecnie Michał remontuje zespół pałacowy, a w nim galerię sztuki współczesnej (tu będzie Czapski). Bizony się mnożą, konie arabskie też się mają dobrze w Kurozwękach, a Browar Popiel, który prowadzi brat Michała, Andrzej, nawiązuje do znanych postaci rodu. Moje ulubione to Pan Paweł, bo to najpopularniejsze imię w rodzie Popielów, najsłynniejszy to pierwszy redaktor krakowskiego „Czasu” i prekursor konserwatyzmu na ziemiach polskich, a także oddany konserwator zabytków Krakowa. Ale trunek, o którym myślę, uwarzono na cześć Pawła urodzonego w 1870 roku w Ruszczy k. Krakowa, bezgranicznie przywiązanego do ziemi kurozwęckiej i koni. Czując, że zbliża się jego kres, chciał jeszcze raz stanąć na pastwisku i pożegnać się z przyjaciółmi.

I tak oto Omnia vincit Amor: et nos cedamus Amori, miłość wszystko zwycięża i my ulegamy miłości – jak pisze Wergiliusz, poeta pastwisk, wiejskiego życia i bojów.

Czapski z Kurozwęk wraz z wybranymi dziennikami i innymi cennymi obiektami z kolekcji Boisgelin-Popiel jest obecny do marca 2022 w Pawilonie Józefa Czapskiego, dokąd serdecznie zaprasza niżej podpisana kuratorka.
Cytat z listu J. Czapskiego do Ludwika Heringa, Listy 1939–1982, t. 2, s. 168, fundacja terytoria książki, 2017.

Wergiliusz w przekładzie Zofii Abramowiczówny, koleżanki Miłosza.

Miesięcznik Kraków, wrzesień 2021 Tekst z miesięcznika „Kraków”, wrzesień 2021.

Miesięcznik do nabycia w prenumeracie i dobrych księgarniach.