… aparat fotograficzny jest patriarchalny, gdyż:
– wynaleźli go faceci,
– faceci często tym urządzeniem fotografowali kobiety,
– fotografowali je często na golasa,
– fotografowali je na golasa, żeby się nimi zachwycać,
– jak nie na golasa, to też żeby się zachwycać,
– co gorsza, część kobiet też zaczęła fotografować kobiety, żeby się nimi zachwycano, czyli powieliła brzydki stereotyp.
Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat
Pisze się, bo nic innego się nie umie. Tak jest w mojej sytuacji – z trudem to robię, ale to jest i tak jedyna rzecz, którą potrafię. Po prostu władam językiem polskim w piśmie, a i to, szczerze mówiąc, bez przecinków.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj
Mogłabym napisać, że żałoba ma wiele etapów, że wyparcie miesza się z rozpaczą, rezygnacją, akceptacją, wyrzutami sumienia. Że noszę Twoje swetry. Że tak bardzo Ci dziękuję. Że mieszkaliśmy w Warszawie pod telewizją śniadaniową, a zachowaliśmy całkowitą prywatność. Że Twoja ulubiona piosenka Dawida Podsiadły to Dżins, a jej refren zaczyna się słowami: „A gdy wypuszczę cię z rąk…”. Że kiedy patrzę na Twoje okulary, które zostawiłeś na biurku… Że jestem wściekła na los. Że jestem wdzięczna losowi. Że nie zostawia się najlepszego kumpla.
Kinga Strzelecka-Pilch, Nie chcieliśmy lepiej
Dla mnie pierwszy zawsze jest obraz. Obraz, który nie jest jakoś wymyślony, zaplanowany, ale natrętnie zjawia się pod czaszką.
Jerzy Pilch w rozmowie z Witoldem Beresiem, Pisać trzeba spod jaj
Tadeusz Łomnicki jako Błazen w Wieczorze Trzech Króli, przez Bronisława Dąbrowskiego wyreżyserowanym i w roku 1948 wystawionym na dziedzińcu Zamku Wawelskiego, przy setkach świec, w blasku łuczyw. I którejś nocy, nagle, w środku jednej z wielu piosenek Błazenka – coś z zewnątrz wtrąca się do akcji. Niezapowiedziana wizyta gościa spoza szekspirowskiej fikcji, potężnego gościa z realności. Dzwony. Głęboki głos dzwonów nad dziedzińcem.
Paweł Głowacki, Przesuwanie ostatniej kropki
29 lipca. Z kroniki „Nowej Reformy”: „Wczoraj o godz. 9 rano zdarzył się na dworcu towarowym podczas ładowania amunicji straszny wypadek. Przy przenoszeniu do samochodu paczek z pociskami, jeden granat wysunął się i upadł obok najbliżej stojących. Trzech żołnierzy zostało całkiem rozerwanych, dwóch ciężko, a trzech lekko rannych”.
Krzysztof Jakubowski, Kalendarium krakowskie. Lipiec-sierpień 1920
Z ulicy Senackiej pamiętam opowieści z dzieciństwa mrożące krew w żyłach.
Ewa Lipska, Miejsce, które mnie straszy, Kraków nieodkryty
… Oto mamy jedną z najwyżej punktowanych fotografii na forum, z komentarzami typu: „Fota kicha, ale modelka rewela” – w tłumaczeniu: fotografia bez żadnych walorów estetycznych, natomiast pani pozująca bardzo ładna (najczęściej jest to rodzaj fotografii, w których stosunek procentowy odzieży do samej modelki wynosi 0 do 100).
Andrzej Pilichowski-Ragno, Lato, miłość i aparat

Krakowskie Biuro Festiwalowe
ul. Wygrana 2, 30-311 Kraków
tel. kom. 661 228 282
e-mail: redakcja@miesiecznik.krakow.pl